Gościliśmy już wykonawców ze Stanów Zjednoczonych, Panamy, Wenezueli, Wielkiej Brytanii, ale zdaje się, że artysty z dalekiej Islandii do tej pory u nas nie było.
Sytuacja jest dynamiczna i obecnie tak się sprawy mają, że dzięki występowi Gudmundura Peturssona już nawet w Islandii słyszeli o naszym Centrum Kultury i Sztuki. Jesteśmy przekonani, że Gudmundur wróciwszy z europejskiej trasy koncertowej do ojczyzny będzie wspominał wizytę w naszym mieście z niekłamanym entuzjazmem.
Blues raczej nie kojarzy się z Islandią, dlatego trudno mówić o jakiejkolwiek „islandzkiej szkole bluesa” czy jakiejś charakterystycznej islandzkiej odmianie tej muzyki. Mogliśmy przypuszczać, że w grze naszego gościa pobrzmiewać będzie subpolarny klimat Reykjaviku, że będzie to muzyka zimna i molowa, tymczasem Gudmundur Petursson zaprezentował nam bluesa żywiołowego i gorącego jak islandzkie wulkany! Artysta pojawił się na scenie w towarzystwie Łukasza Gorczycy oraz Szymona Pejskiego i przez blisko godzinę raczył nas wysmakowaną wokalno-instrumentalną narracją. Płynność jego gry na gitarze i jej mocno nasycone pogłosem brzmienie powodowało, że zasłuchani mogliśmy ulec wrażeniu jakby na scenie było więcej niż trzech muzyków. Peturssonowi nieobce są funkowe klimaty i solowe popisy o jazzowych inklinacjach a’la Jeff Beck, ale gdy trzeba potrafi też zamieszać na gryfie w stylu iście Hendrixowskim. Na tym polega paradoks sztuki artystów z Islandii. Żyjąc na co dzień w kraju, w którym natura bywa jednocześnie piękna, monumentalna i niebezpieczna mają oni zakodowany w swoim twórczym DNA ów biofilizm, przywiązanie oraz szacunek do przyrody, będącej źródłem inspiracji. Stąd muzyka artystów z Islandii jest tak eklektyczna, tak różnorodna – bywa zarówno liryczna, jak i mroczna czy industrialna. Najlepiej świadczy o tym bogata twórczość bodaj najpopularniejszej artystki wywodzącej się z „krainy lodu i ognia”, Björk.
Gudmundur Petursson swoim występem udowodnił, że blues ma się dobrze nawet w Islandii. Publiczność zgromadzona na koncercie udowodniła z kolei, że blues ma się dobrze także w Sępólnie Krajeńskim. Dziękujemy!
Materiały CKiS w Sępólnie Krajeńskim
Tekst: Michał Pick
Fot.: Paweł Kienast, Jacek Wojtania
Kliknij aby odsłuchać Gościliśmy już wykonawców ze Stanów Zjednoczonych, Panamy, Wenezueli, Wielkiej Brytanii, ale zdaje się, że artysty z dalekiej Islandii do tej pory u nas nie było. Sytuacja jest dynamiczna i obecnie tak się sprawy mają, że dzięki występowi Gudmundura Peturssona już nawet w Islandii słyszeli o naszym Centrum Kultury i Sztuki. Jesteśmy przekonani, że Gudmundur wróciwszy z europejskiej trasy koncertowej do ojczyzny będzie wspominał wizytę w naszym mieście z niekłamanym entuzjazmem. Blues raczej nie kojarzy się z Islandią, dlatego trudno mówić o jakiejkolwiek „islandzkiej szkole bluesa” czy jakiejś charakterystycznej islandzkiej odmianie tej muzyki. Mogliśmy przypuszczać, że w grze naszego gościa pobrzmiewać będzie subpolarny klimat Reykjaviku, że będzie to muzyka zimna i molowa, tymczasem Gudmundur Petursson zaprezentował nam bluesa żywiołowego i gorącego jak islandzkie wulkany! Artysta pojawił się na scenie w towarzystwie Łukasza Gorczycy oraz Szymona Pejskiego i przez blisko godzinę raczył nas wysmakowaną wokalno-instrumentalną narracją. Płynność jego gry na gitarze i jej mocno nasycone pogłosem brzmienie powodowało, że zasłuchani mogliśmy ulec wrażeniu jakby na scenie było więcej niż trzech muzyków. Peturssonowi nieobce są funkowe klimaty i solowe popisy o jazzowych inklinacjach a’la Jeff Beck, ale gdy trzeba potrafi też zamieszać na gryfie w stylu iście Hendrixowskim. Na tym polega paradoks sztuki artystów z Islandii. Żyjąc na co dzień w kraju, w którym natura bywa jednocześnie piękna, monumentalna i niebezpieczna mają oni zakodowany w swoim twórczym DNA ów biofilizm, przywiązanie oraz szacunek do przyrody, będącej źródłem inspiracji. Stąd muzyka artystów z Islandii jest tak eklektyczna, tak różnorodna – bywa zarówno liryczna, jak i mroczna czy industrialna. Najlepiej świadczy o tym bogata twórczość bodaj najpopularniejszej artystki wywodzącej się z „krainy lodu i ognia”, Björk. Gudmundur Petursson swoim występem udowodnił, że blues ma się dobrze nawet w Islandii. Publiczność zgromadzona na koncercie udowodniła z kolei, że blues ma się dobrze także w Sępólnie Krajeńskim. Dziękujemy! Materiały CKiS w Sępólnie Krajeńskim Tekst: Michał Pick Fot.: Paweł Kienast, Jacek Wojtania Powered By GSpeech